*Violetta*
- Ale z dzieckiem jest wszystko w porządku. - powiedział lekarz.
- Ale przecież tam tan lekarz powiedział ,że nie wiadomo czy nasze dziecko przeżyje. - powiedział Leon.
- Ja jestem lekarzem prowadzącym. Pańskiej żony. A tam ten lekarz jest prowadzącym kobiety ,która także jest w ciąży ,ale zagrożonej. - powiedział. - Wasza dziewczynka jest w pełni zdrowa. Tylko musimy zostawić panią na jakiś tydzień , dwa w szpitalu. W celu badań. - dodał. Ma mojej twarzy i Leona zagościł uśmiech. Lekarz spojrzał na ekran ,do którego jestem podłączona. - Tak jak mówiłem wszystko dobrze. - powiedział z uśmiecham. - Proszę nie przemęczać pacjentki. - dodał jeszcze i wyszedł.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedział Leon.
- Ja też. - dotknęłam swojego brzuszka i się jeszcze bardziej uśmiechnęłam. Leon pocałował mój brzuszek, w którym mieszka nasza córeczka. Nachylił się na dem mną i chciał pocałować. Kiedy maszyna zaczęła szybciej pikać. Szybko się ode mnie odsuną.
- To jest popsute.- powiedział Leon. Do sali wbiegła siostra.
- Ej co się tu dzieje. ? Ja jeszcze nigdy nie widziałam takiego szybkiego bicia serca. - powiedziała.
- Nic. Jak pani jeszcze raz to usłyszy to niech pani wie ,że wszystko jest dobrze. - powiedziałam do niej z uśmiecham. Kobieta wyszła z pomieszczenia.
- Dlaczego powiedziałaś jej ,że wszystko dobrze skoro tak nie jest. To - wskazał palcem na maszynę - jest popsute. - powiedział.
- Nie jest.
- Jest.
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak. Jak nie jest to mi to udowodnij. - powiedział.
- Pocałuj mnie. - rozkazałam. Leon nachylił się nade mną i znów maszyna zaczęła głośniej pipczeć. Leon odsuną się ode mnie i znów ucichło. Potem znów się przysuną i znów pipcze. I tak robił w kółko. Przysuwał się i oddał.
- Nic nie rozumiem. - powiedział.
- Naprawdę ? - zapytałam. Kiwną głową na nie. - To ty tak na mnie działasz. - powiedziałam i się zarumieniłam. Leon uśmiechną się do mnie.
- To mi się podoba. - powiedział. Nachylił się nade mną i pocałował już nie zwracał uwagi na maszynę.
*Leon*
Teraz w sali Violetty są German , Angie , mama i tata. Nel siedzi mi na kolanach.
- Tatusiu. ? - powiedziała Nel.
- Tak słońce. - spojrzałem na nią.
- A kiedy mamusia pojedzie z nami do domku. ? - zapytała. '
- Już nie długo. Mamusia i Vivien muszą odpocząć. - powiedziałam.
- Bardzo cię kocham. - powiedziała po czym wtuliła się w mój tors.
- Ja ciebie też. - powiedziałem.
- Wiesz troszkę zgłodniałam. - powiedziała mała.
- Choć pójdziemy coś kupić do jedzenia. - powiedziałem. Mała zeskoczyła z moich kolan. Ja wstałem z krzesła. Złapałem ją leciutko za rączkę i poszliśmy do sklepu.
*Violetta*
- Violu. My będziemy już się zbierać. - powiedziała Angie. Podchodząc do mojego taty.
- My też. - powiedziała Veronica.
- Dobrze. - powiedziałam. Wszyscy po kolei pocałowali mnie w policzek i wyszli. Ja leżałam na tym łóżku. Może zaraz przyjdzie Leon z Nel ? Spojrzałam na mój brzuch i mianowicie się uśmiechnęłam.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziałam. Głaszcząc go.
--------------------------------------------------------
Środa. Zaczynam się zastanawiać czy nie usunąć tego bloga ;( Mało komentujecie ,a pod One Shot'em nie był ani jednego komentarza ;( Nie wiem pomyślę ,może nie zawieszę..
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ = NOWE ROZDZIAŁY < 333
nie usuwaj piszesz super
OdpowiedzUsuńNie usuwaj,
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie :D
Pozdrawiam :D
I czekam, na kolejny świetny rozdział :****
Nie usuwaj. Masz talent :-D. A poza tym jeden wpis bez komentarza nic nie znaczy. Troche po czasie ale dobiero zaczełam czytać. Masz świetnego bloga ♥♥♥♥♡♡♡♡
OdpowiedzUsuń