*Violetta*
Właśnie idę do firmy ,którą prowadzę razem z moim najlepszym przyjacielem - Leonem. Znamy się od dzieciaka. Zawsze byliśmy jak brat z siostrą. Troszczył się o mnie. Jadę windą nasze biuro jest na ostatnim 22. piętrze. Winda się zatrzymała ,a ja powędrowałam do pokoju nr 335. Weszłam tam zobaczyłam ,że Leon już przegląda jakieś papiery.
- Hej. - przywitałam się z uśmiecham.
- Hej. - powiedział podnosząc głowę znad papierów. - Wyglądasz powalająco. - powiedział.
- Dziękuję. - usiadłam do swojego biurka. Zaczęłam pracować. Miałam jakieś papiery , z których nic nie rozumiałam.- Leon możesz mi pomóc ? - zapytałam. On podszedł do mnie. Zawsze mi pomoże.
- W czym ? - zapytał. Stał obok mnie ja siedziałam na moim krześle.
- Nie bardzo to rozumiem. - powiedziałam i podałam mu dane papiery.
- To jest łatwe. - powiedział. Wytłumaczył mi wszystko i nie miałam żadnego problemu. Gdy już skończyłam wypełniać powiedziałam :
- Idę po kawę chcesz ? - zapytałam przyjaźnie.
- Tak. Poproszę. - powiedział z uśmiechem. Poszłam po dwie kawy.Wróciłam do biura. Chciałam postawić kawę Leona na jego biurko. Zrobiłam to i niechcący szturchnęłam kubek , którego zawartość została wylana na spodnie szatyna.
- Przepraszam już to ścieram. - powiedziałam i zaczęłam nerwowo szurać chusteczką po jego spodniach.
- Nic się nie stało. - powiedział. Ja tylko spojrzałam w jego oczy , w których widziałam uśmiech. Zbliżył się do mnie i pocałował bardzo namiętnie. Odwzajemniłam pocałunek bez zastanowienia się. Zaczęłam rozpinać mu koszulę.
- To może pojedziemy do mnie. - zaproponował.
- Bardzo chętnie. - powiedziałam. Poszliśmy do jego auta i pojechaliśmy w trakcie jazdy chwycił za moje udo. Uśmiechnęłam się. On zdjął rękę z niego.
- Dlaczego zdjąłeś rękę źle ci było ? - zapytałam.
- Nie po prostu musiałem zaparkować. A z jedną ręką to nie jest takie łatwe. - powiedział. Nawet nie zauważyłam ,że już jesteśmy w jego domu. Od samego progu zaczęliśmy się całować. Przeniósł swoje pocałunki na moją szyję ja tylko cicho pojękiwałam. Poczułam ,że tracę grunt pod nogami. Leon zaniósł mnie do jego sypialni. I tam wiadomo co się stało.
Obudziłam się rano , byłam naga. Wiedziałam co się stało tamtej nocy. Szybko wstałam i się ubrałam. Opuściłam dom Leona zostawiając tylko karteczkę. '' Przepraszam Viola '' Poszłam do swojego domu i się spakowałam. Nie wiem czemu ,ale opuściłam BA i poleciałam do Madrytu.
*Leon*
Obudziłem się rano obok mnie nie było Violi. Pomyślałem ,że jest w kuchni. Poszedłem tam , nie było jej. Na blacie leżałam karteczka '' Przepraszam Viola '' Co ja zrobiłem ? Jak ja mogłem przelecieć swoją najlepszą przyjaciółkę , z którą żyłem jak brat z siostrą ? Ubrałem się i pojechałem do biura z nadzieją ,że to właśnie tam znajdę Violettę. Lecz tam jej nie było. Poszedłem do sekretariatu.
- Hej. Widziałaś Violę ? - zapytałem Lili.
- Niestety nie i chyba jej już tu nie zobaczysz. Bo jakieś 2 godziny temu dała mi papiery ,że odmawia współpracy z tobą i przekazuje te firmę tobie. - powiedziała , a ja posmutniałem.
- Dobra. Dziękuje ,a nie mówiła do kąt idzie ? - zapytałem
- Niestety nie. - powiedziała. Gdzie ona jest ?
(2 tygodnie później )
*Violetta**
Właśnie jestem u ginekologa , który robi mi USG . Od paru dni czuję ból w podbrzuszu.
- No to już wiemy kto jest temu winien. - powiedział lekarz.
- Co jest temu winne ? - zapytałem.
- Nie co. Tylko kto. Jest pani w ciąży. - powiedział z uśmiechem.
- CO !? To jakiś kiepski żart. - powiedziałam.
- To nie żart jej pani w ciąży. Gratuluję. - powiedział , a ja opuściłam gabinet lekarza. To jest niemożliwe. Jak ja mogę być w ciąży i to z...... Leonem.?
(16 lat i 9 miesięcy później. )
Dziś moja córka ma 16 urodziny. Do tej pory nie widziała swojego ojca. Czasem o niego pyta. Właśnie zeszła na dół na śniadanie.
- Witaj córeczko. Wszystkiego najlepszego. - powiedziałam i uściskałam ją.
- Dziękuje mamusiu. Co dziś na śniadanie ? - zapytała.
- Naleśniki. Mam dla ciebie niespodziankę. - powiedziałam z uśmiecham.
- Jaki ? - zapytała.
- Mówiłaś ,że zawsze chciałabyś poznać swojego ojca. - przytaknęła głową. - Więc jesteś już duża i mogę cię puścić w dalszą podróż. Wiem gdzie mieszka obecnie twój ojciec.
- Do setna mamo. - przerwała mi Lara.
- No więc proszę to jest bilet do Buenos Aires tam obecnie przebywa twój ojciec. A tu masz jego adres. - podałam jej karteczkę z adresem i bilet.
- Dziękuje jesteś najlepsza. - rzuciła mi się na szyję.
- Mam jeszcze jeden bilet. - oznajmiłam.
- Jedziesz ze mną ? - zapytałam.
- Niestety nie muszę pracować ,ale wiem kto z tobą pojedzie. - powiedziałam z uśmiechem.
- Kto ? - zapytała. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. - Kto to ?
- Idź zobacz. - powiedziałam ,a dziewczyna pobiegła w stronę drzwi. Zobaczyła tam swojego chłopka. Od razu rzuciła mu się na szyję.
- Dziękuje jesteście kochani. - powiedziała i nas uściskała.
(5 godzin później )
*Lara*
Właśnie wylądował samolot ,w którym leciałam do BA.
- Kochanie jak przed spotkaniem z ojcem ? - zapytał z troską mój chłopak.
- Nie wiem , nawet jak się czuje jak to określić. Z jednej strony się cieszę ,że go zobaczę. A z drugiej on nie wiem ,że ma córkę. - powiedziałam.
- Nie martw się jestem przy tobie. - powiedział i mnie pocałował bardzo namiętnie. Chwycił moją dłoń i poszliśmy do hotelu zanieść bagaże. Zjedliśmy jeszcze obiad i pojechaliśmy pod wyznaczony adres. Bałam się jak nie wiem co. Zastanawia mnie jego reakcja. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam ,aż mi otworzy mój ojciec.
- Będzie dobrze. - pocieszył mnie mój chłopak i pocałowała policzek. Nikt nie otwierał. - Na pewno on tu jeszcze mieszka ? - zapytał Daniel.
- Jest jeszcze jedna opcja. On musi być w pracy. Adres mam jedziemy. - powiedziałam. Doszliśmy di budynku pracował dalej w firmie , w którą dawno prowadził z moją mamą. Poszłam do sekretarki.
- Przepraszam ,na którym piętrze pracuje pan Leon Verdas. ? - zapytałam jej.
- A jest pani z nim umówiona ? - zapytała.
- Nie ,ale to bardzo ważne. - powiedziałam.
- Proszę poczekać.- kobieta wzięła telefon do ręki i zadzwoniła.
*Claudia* ( sekretarka)
L: Tak. Słucham.
C: Przyszła jakaś kobieta do pana.
L: Ale ja nie byłem z nikim umówiony.
C: Mówi ,że to bardzo ważnie.
L: Zamęczą człowieka. Wpuść ją. Jestem w swoim biurze.
C: Dobrze.
Odłożyłem telefon.
- Pan Verdas jest w swoim biurze. Pokój 335. Ostatnie piętro. - powiedziałam z uśmiecham.
- Dziękuje. - powiedział i odeszła. Ona mi kogoś przypomina... wygląda jak..... Violetta. Violetta Castillo.
*Leon*
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - powiedziałam. Do mojego biura weszła piękna ,młoda kobieta i jakiś chłopak . Kogoś mi przypominała.
- Dzień dobry. - powiedziała.
- Dzień dobry. To jaka to ważna sprawa. ? - zapytałam.
- Zacznę od początku. - powiedziała. - Pamięta pan Violettę Castillo. ? - zapytała. Zdziwiło mnie to. Wciągnąłem z mojego biurka zdjęcie z Violettą. I pokazałem jaj.
- Tak. Byliśmy jak brat z siostrą. - powiedziałam.
- Był taki dzień kiedy do czegoś doszło. - przytaknąłem.
- Ale co to ma wspólnego ? - zapytałem ciekawy.
- Mama przeprowadziła się do Madrytu. Tam dowiedziała się ,że jest w ciąży z tobą. - powiedziała. Czy to znaczy ,że ona jest moją córką ? To nie jest możliwe.
- Czy to znaczy ,że ty... - zaczęłam.
- Tak, jestem twoją córką. - powiedziała. Wstałam z krzesła. Nie mogłem w to uwierzyć. JA MAM CÓRKĘ. !! Przytuliłem ją jak najmocniej. W jej jak i moich oczach zagościł uśmiech.
- A gdzie jest teraz Violetta. ? - zapytałam z ciekawości.
- W Madrycie. - powiedziała smutna. - A właśnie to mój chłopak. Daniel. - przedstawiła mi chłopaka. Uścisnąłem jego dłoń.
- Mam pomysł. Może polecimy do niej. ? - zapytałam.
- Najbliższy samolot do Madrytu jest za trzy dni. - powiedziała.
- Albo za pół godziny. - wziąłem telefon z kieszeni.
L: Mariko poproszę lot za pół godziny do Madrytu.
M: Oczywiści.
- Lecimy za pół godziny. - powiedziałam z uśmiecham.
(5 godzin później )
*Violetta*
Dalej się zastanawiam czy dobrze zrobiłam pozwalając lecieć Larze do Buenos Aires. Ona jest jeszcze tak mała. Pamiętam jak powiedziała pierwsze słowa. Które brzmiały '' Ta-ta '' Popłakałam się wtedy, bo było widać ,że tęskni za nim tak jak ja. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć za nimi stała Lara i Daniel.
- Jak było ? - zapytałam .
- Mam coś dla ciebie. - powiedziała.
- Co ? - zapytałam. A z za ściany wyszedł uśmiechnięty Leon. - On jest tą niespodzianką ? - zapytałam kiwnęli głowami ( Daniel i Lara ). Rzuciłam się Leonowi na szyję. - Jak ja za tobą tęskniłam. - pwoiedziałam mu do ucha.
- Nie było dnia ,w którym bym o tobie nie myślał. - powiedział. - Przepraszam cię za tamto.
- Dzieciaki idźcie do pokoju Lary. Ja muszę porozmawiać z Leonem. - powiedziałam. Lara przytuliła się jeszcze do niego.
- Cieszę się ,że jesteś. - powiedział i poszła do domu.
- Może się przejdziemy. Porozmawiamy w spokoju. - zaproponowałam.
- Tak jasne. - poszliśmy do pobliskiego parku. Usiedliśmy na ławce. Tam zaczął mówić swój monolog. - Violetta je chciałam cię przeprosić za tamto. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi ,a ja to wszystko spieprzyłem. Za co przepraszam. Zawsze uważałem cię za młodszą siostrę ,która była w mojej głowie oczkiem. Zawsze starałam się być przy tobie. Kiedy byłaś smutna i szczęśliwa. Zawsze coś do ciebie czułem. Była to przyjaźń ponad wszystko. Potem przerodziło się w coś więcej. Byłaś przy mnie , kiedy ja byłem smutny i na odwrót. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Na placu zabaw ,kiedy byliśmy bardzo mali. - powiedziała. - Wybaczysz mi ? - zapytał. W jego oczach mogłam zobaczyć smutek i nadzieje.Przybliżyłam się szybko i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku, który trwał bardzoooo długo. Oderwałam się od niego i uśmiechnęłam on mi oddał uśmiech. - Czy to znaczy ,że mi wybaczysz ? - zapytał , chyba by się upewnić.
- Tak. - powiedziałam i mocno się do siebie przytuliliśmy.
- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie bardziej.- powiedziałam.
- Nie bo ja. - powiedział z uśmiecham.
- Ja i koniec kropka. I jeszcze coś powiedz to z nami koniec. - powiedziałam.
- Zadziorna jak zawsze. - tak ,żebym nie usłyszał ,ale i tak to usłyszałam.
- Słyszałam to. - powiedziałam. - Leon. ? - spojrzał na mnie. - Jeśli mnie kochasz wykrzycz to całemu światu. - powiedziałam. A on szepną mi na ucho. '' Kocham cię '' - Miałeś to wykrzyczeć to całemu światu. - powiedziałam.
- Ty jesteś moim świtem.
(5lat później)
Jakieś 10 minut temu dowiedzieliśmy się z Leonem ,że zostaniemy dziadkami. Bardzo się cieszę. Choć Leon na początku zaczął mówić ,że to za wcześnie. Ale potem był bardzo szczęśliwy. 4 lata temu wzięliśmy ślub. Jestem z nim bardzo szczęśliwa. Zawsze marzyłam o takiej rodzinie. Kocham go tak jak Larę. Daniel już nie długo będzie jej mężem. Jaka on już duża.
----------------------------------------------
Mój pierwszy ONE SHOT. xd Mam nadzieje ,że wam się podoba :D Jutro będzie nowy rozdział. Chyba tyle. Komentujcie proszę <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz